
Propozycja utworzenia grupy zwolenników Wolnego Rynku w jego czystej postaci. Cel: stworzenie definicji pojęć, zebranie informacji rozproszonej w jednym miejscu, udział w dyskusjach z przedstawicielami lewicowej myśli ekonomicznej na NE.
1. Organizacja
Wolny Rynek to Think Tank realizujący projekty według aktualnych potrzeb. Może to się bardziej rozwinie w przyszłości, gdy pojawią się chętni i zdolni ludzie.
Na początek stwórzmy podstawy, czyli definicje pojęć.
|
2. Baza wiedzy
- propozycje definicji
- sposób tworzenia definicji
- przykłady z życia ilustrujące omawiane mechanizmy
- dyskusja przykładów
- prezentacja graficzna
- prezentacja dynamiczna
- symulacje
|
3. Terminy do zdefiniowania:
- Wolny Rynek
- Niewidzialna Ręka Rynku
- bezrobocie
- swoboda umów
- import/eksport/cła
- ceny rynkowe
- monopole
- dotacje
- ochrona rynku
- kodeks pracy
- związki zawodowe
- inflacja
- deflacja
- miejsca pracy
- lichwa
- zmowa cenowa
- zasady prawa rzymskiego
- utylitaryzm
- zysk
- wartość / wycena
- sprawiedliwość społeczna
- społeczna gospodarka rynkowa
- ubezieczenia społeczne
- spekulacja
- korporacje zawodowe
- poprawność polityczna
- równość
- bankructwo
- immunitet
- system prawny
- prawa naturalne
- własność
- transparentność
- krzywa Laffera
|
Ten artykuł jest draftem artykułu docelowego, który będzie modyfikowany na podstawie wpisów pod artykułem.
Być może wielu z was ma już własne materiały, teksty, opisy itp., które moglibyśmy wykorzystać. Zasada jednakże powinna być taka:
tworzymy wszystko OD ZERA. A więc efektem końcowym nie mogą być linki do różnych definicji z internecie, lecz na nowo napisana, przeredagowana treść, uwzględniająca również uwagi osób przeciwnych Wolnemu Rynkowi.
Jeżeli będzie to możliwe, to po zrealizowaniu projektu definicje te zostaną umieszczone w stale dostępnym miejscu NE, co ułatwi prowadzenie dyskusji na tematy ekonomiczne, a wielu osobom być może uświadomi, co te pojęcia tak NAPRAWDĘ znaczą. Ja osobiście często się spotykam z określeniem, że „Wolny Rynek” to system, w którym silniejsi okradają słabszych. Wynika to z faktu, że ludzie w definicji Wolnego Rynku dostrzegają słowo „WOLNOŚĆ”, a nie dostrzegają słowa „ODPOWIEDZIALNOŚĆ”. Wolnorynkowcy nie twierdzą, że wolno robić „wszystko”. Tak twierdzą anarchiści (a i to nie wszyscy). Natomiast zwolennicy Wolnego Rynku uważają, że człowiek ma prawo decydować o SOBIE, a nie ma prawa decydować o INNYCH. To chyba ISTOTNA różnica …
Waść chesz lewicowe forum wolnego rynku zbudować??? A o czym waść będziesz z nimi dyskutował wszak ekonomia polityczna socjalizmu i komunizmu/jeden czort/ nie zna pojęcia "wolny rynek" a jedyny język jaki rozumieją to język spustowy rewolweru "Nagant". Pzdr
Dlatego warto jest stworzyć zestaw definicji, które w jakiś sposób powstaną w wyniku "zderzania" ich z poglądami osób przeciwnych ideom wolnorynkowym, lub które widzą te idee inaczej.
Poza tym zauważyłem, że często sami zwolennicy Wolnego Rynku nie rozumieją do końca tego pojęcia i w dyskusjach z lewicowcami tracą łatwo argumenty i zaczyna się "eee yyyyy uuuu aaaa" itd.
Może więc warto się zdobyć na wysiłek, który poskutkuje uporządkowaniem dyskusji prowadzonych na NE, a stąd przeniesie się to na całą sferę internetu.
Zauważ też, że zwolennicy Wolnego Rynku są widoczni na "swoich" portalach, na które rzadko zagląda ktoś z odmiennymi poglądami. NE jest wyjątkiem i zgromadził ludzi z różnymi poglądami ekonomicznymi, a ostatnio widać bardzo dużą aktywność osób wspierających idee Społecznej Gospodarki Rynkowej lub deprecjonujących podstawowe zasady Wolnego Rynku.
Pięknie wyprowadziłeś tabelę tematów. Przydałby się na początek tekst książkowy, jako punkt wyjścia do ustalenia wersji prawdziwej definicji. Każdy zainteresowany mógłby coś zaznaczyć co uważa za zbędne.
Jak napisałem, to jest DRAFT - mam nadzieję, że nasza kreatywność popchnie ten projekt w dobrym kierunku.
najtrudniejszy w tym projekcie będzie proces stopniowego dochodzenia do ostatecznych wersji definicji. To proces trochę na miarę Wikipedii, a przecież nie dysponujemy tutaj mechanizmami, które by ułatwiały kreatywną redakcję tego rodzaju tekstów.
Na początek można by powiedzieć, że jest to metafora opisująca mechanizm ustalający ceny rynkowe, będące wypadkowymi niezależnych działań sprzedawców i nabywców, który najlepiej funkcjonuje w warunkach idealnej konkurencji.
Nas taka konstrukcja myślowa nie interesuje - my nie mówimy, że Wolny Rynek jest "idealny" itp. Raczej idziemy w kierunku określenia, że Wolny Rynek pozwala realizować ludziom ich cele. Ale czy będzie to najbardziej efektywne ? Pewnie tak - ale nie jest to kryterium ...
ja twierdzę, że nie ma w ogóle takiego pojęcia. Nie da się podać DEFINICJI "zmowy cenowej"
Ale chętnie poczytam, jeżeli ktoś jedna taką definicję poda (tylko nie chodzi mi o cytat z PRZEPISÓW ustawy antymonopolowej, gdyż w przepisach można napisać DOWOLNĄ bzdurę ...
NRR - metafora opisująca mechanizm ustalający ceny rynkowe, będące wypadkowymi niezależnych działań sprzedawców i nabywców, funkcjonujący tylko w warunkach wolnej konkurencji i swobodnego kształtowania wartości pieniądza. Mechanizm koryguje ceny rynkowe na zasadzie praw popytu i podaży przy gwarancji swobodnego zawierania umów oraz minimalnym interwencjonizmie państwa.
Jak już to wszystko zdefiniujecie, to opublikujcie.
ps.
a czy jakiejś "orientacji motorycznej" to myślicie? - czy to ma być czcza li tylko umysłu zabawa.
Jeżeli przyjmiemy taką definicję zmowy, to ok.
Natomiast trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś zdefiniuje zmowę cenową tak:
"zmowa cenowa ma miejsce wtedy, gdy podmioty posiadające ZNACZĄCY udział w rynku uzgadniają między sobą ceny powyżej ceny rynkowej, która by była, gdyby nie było zmowy"
Takie zdanie jest pozbawione sensu, gdyż:
- nie wiadomo, co to znaczy "znaczący udział"
- nie wiadomo, co to znaczy "cena rynkowa bez zmowy"
Innymi słowy taka definicja nie może być KRYTERIUM DECYZYJNYM, a więc jest nieprzydatna.
otóż "zmowa" występuje nie tylko wtedy, gdy cenę ropy ustala OPEC lub cenę przelotów linie lotnicze, ale również wtedy, gdy jedna osoba sprzedaje drugiej śrubkę za 2 grosze ...
Bo KAŻDA transakcja rynkowa jest efektem "zmowy". "Zmawia" się bowiem sprzedający sam ze sobą, że nie sprzeda poniżej określonej ceny, oraz "zmawia" się również kupujący, że nie kupi powyżej określonej ceny.
Nie ma więc możliwości odróżnienia transakcji polegających na "zmowie", gdy nie ma możliwości ZDEFINIOWANIA tego pojęcia inaczej, niż jako KAŻDĄ TRANSAKCJĘ RYNKOWĄ.
Ewentualnie można przyjąć założenie Andariana, że "zmową" są transakcje wynikające z sytuacji, gdy państwo ustanawia jakąś formę monopolu. Ale wówczas "zmowa" jest tylko częścią czegoś większego.
Bardzo popieram ten pomysł i uważam za cenny w wymiarze praktycznym.
Istnieje potrzeba spełnienia wielu warunków, aby można było mówić o wolnym rynku, jako wykonalnym fakcie ekonomicznym. Z założenia nie ma wolnego rynku nigdzie, bo samo pobieranie podatku chyba w każdym kraju na świecie, powoduje zakłócenie rynku w ten, czy w inny sposób. Każdy rząd "kombinuje" przy podatkach, czyli zakłóca ewentualny wolny rynek nieustannie.
Według mnie ten warunek przeszkadza w praktycznym wprowadzeniu wolnego rynku, ale załóżmy, że można tego dokonać (ja w to wierzę) to wtedy próba definicji:
Wolny rynek to przestrzeń w państwie lub państwach, w którym/których obywatele mogą prowadzić swobodną wymianę towarów i usług dla zaspokojenia własnych potrzeb, zgodnie z dobrem indywidualnym, wspólnym i gospodarczym równocześnie, działając w stanie wytworzonej dzięki temu równowagi między ceną wymienianych produktów i usług, a wartością mierzonej pieniądzem pracy.
- przyjmujemy założenie, że nie jest możliwe wprowadzenie idealnie Wolnego Rynku
- działamy, aby zasady wolnorynkowe były stosowane możliwie jak najszerzej
Dużo pracy nim dojdziemy do wolnego rynku!
Wolny rynek to przestrzeń w państwie lub państwach, w którym/których obywatele mogą prowadzić swobodną wymianę towarów i usług dla zaspokojenia własnych potrzeb, zgodnie z dobrem indywidualnym, wspólnym i gospodarczym równocześnie,
-- koniec cytatu ----
Po co ten dodatek
--dla zaspokojenia własnych potrzeb, zgodnie z dobrem indywidualnym, wspólnym i gospodarczym równocześnie--
Czy, jeśli:
1. Chcę zaspokoić cudze potrzeby (dziecka, nieznajomego w potrzebie, kochanki)
albo
2. Za czynność zgodną z dobrem indywidualnym będę uważał zakup marychy, papierosów albo innego paskudztwa
albo
3. Podczas zakupu nie będę się kierował dobrem wspólnym, ani tym bardziej gospodarczym (bo nie wiem co to znaczy "kierować się podczas zakupu dobrem gospodarczym").
A tym bardziej podczas zakupu spełnię równocześnie trzy powyższe warunki.
To czynność zakupu już nie będzie już czynnością dokonaną na wolnym rynku???
A co to znaczy, to tego chyba nawet sam Papież nie wie:
----cytat----
działając w stanie wytworzonej dzięki temu równowagi między ceną wymienianych produktów i usług, a wartością mierzonej pieniądzem pracy
------------------
A ja chciałem tylko kupić chleb na wolnym rynku - litości !!!!!!
To już będzie ogromny sukces, jak siedząc w obozie koncentracyjnym przynajmniej będziemy wiedzieli, że w nim siedzimy !!!
Bo dzisiaj wielu krzyczy, że nie będzie uciekało z obecnego miejsca, bo tutaj mamy wolność, a za drutem kolczastym jest obóz koncentracyjny ...
No więc doprowadźmy przynajmniej do ustalenia, czy siedzimy WEWNĄTRZ czy NA ZEWNĄTRZ obozu, a wtedy będzie wiadomo, czy uciekać, czy siedzieć dalej ...
Dużo pracy nim dojdziemy do wolnego rynku!
--- koniec cytatu ---
Jak tak dalej pójdzie, to definicja "wolnego rynku" nie zmieści się w całości
na płytce DVD :-)))))
W ten sposób stworzymy definicje "minimalistyczne".
Zresztą, w razie braku konsensusu - będzie istniało kilka definicji o różnym poziomie szczegółowości. Ważne jest, aby umieć obronić każde słowo będące częścią składową definicji.
Już widać, że cały pomysł raczej utonie w słowotoku i strumieniach nieskordynowanych myśli, przelewanych na klawiaturę.
Pozdrawiam
Potem, po otrzymaniu i uwzględnieniu zwrotnych uwag umieszczę wersję tymczasowo-ostateczną" na NE - i po tym, jak już zatoczymy koło, będziemy mogli odejść na drugi krąg ...
Chętnie przeczytam jeśli wyślesz.
Typowe przykłady to sprowadzanie UPROSZCZENIE systemu (np. "ekonomia bezludnej wyspy" itp.).
Oczywiście znajdą się też krytycy takich uproszczeń, ale mają one tą zaletę, że pozwalają dostrzec zależności, których na co dzień nie widzimy.
W analizowaniu problemów należy też stosować zasadę CETERIS PARIBUS (czyli: "przy innych warunkach NIE ZMIENIONYCH"). Pomijanie lub brak zrozumienia tej zasady prowadzi do absurdalnych wniosków.
@Ultima Thule
Do bazy wiedzy dołączyłbym własność, anarchię i anarchokapitalizm i nie zakładał, że istnienie państwa jest konieczne do istnienia wolnego rynku.
własność - możliwość dowolnego dysponowania danym bytem
anarchia - sposób organizacji społeczności zakładający brak akceptowanych ośrodków przymusu (państwa)
anarchokapitalizm - odmiana anarchizmu oparta na powszechnie akceptowanym prawie własności.
Pozostałe są na liście z linku GPS-a, którą traktuję jak integralną cześć naszych rozważań.
w którym/których obywatele mogą prowadzić swobodną wymianę towarów i usług dla zaspokojenia własnych potrzeb,
zgodnie z dobrem indywidualnym, wspólnym i gospodarczym równocześnie [...]"
Za mało w tej definicji akcentu na istotę wolnego rynku czyli to, że działające na nim podmioty nie podlegają
żadnemu specjalnie w tym celu zdefiniowanemu prawu a podatki nie wpływają na preferencje rynkowe.
No i trzeba mieć też na uwadze, że jak to z każdą wolnością, nie istnieje ona w czystej postaci, więc warto zdefiniować mierniki tej wolności, co pomoże w dyskusji na temat "progu", za któym wolny rynek przestaje nim być.
Do takich podstawowych terminów do zdefiniowania zaliczyłbym jeszcze pojęcia "lewica" i "prawica". A ich definicje? Proszę bardzo - to, co od lat mówi pan Michalkiewicz:
Lewica - przedstawiciele lewicy uważają, że podział dochodu narodowego powinien następować pod przymusem i poprzez budżet państwa.
Prawica - przedstawiciele prawicy uważają, że podział dochodu narodowego powinien następować dobrowolnie i poprzez rynek.
pozdrawiam,
Pucman
@Ultima Thule
Autora zaś proszę i innych zawziętych, skrajnych liberałów o lżejszy język na NE, bo się utopimy na starcie w szambie, jeszcze przed właściwą merytoryczną dyskusją. Mniej agresji, więcej miłości do bliźnich, tolerancji dla osób o nawet całkiem innym światopoglądzie. Zapewniam że na NE niewielu jest wyborców SLD, PSL, PO, palikociarzy - czyli zasadniczych szkodników III RP. Nie wytrzymaliby długo, są tylko ci co muszą - służbowo...
Jeżeli grupa liberałów na NE stanie się po chrześcijańsku i po ludzku znośna do współżycia, to będę rekomendował przyjęcie Was w całości do Konfederacji jako autonomicznej grupy WOLNY RYNEK (nazwa świetna!). Myślę że inni nie będą przeciw WTEDY, ale nie pozwolimy robić z siebie sowieckich czy innych socjalistów, komunistów, bolszewików, to są w skrajnej postaci obelgi za które należałby się dawniej pojedynek wg kodeksu honorowego... dla ludzi wiedzących czym to było naprawdę, pamiętam jeszcze PRL, pamiętam jako dziecko schyłek lat 70-tych. Mogą mnie liberałowie "wyzywać" od solidarystów narodowo-chrześcijańskich, na to zgoda :)
Nie będę wspierał niczego wykraczającego z ram katolicyzmu, Katolickiego Nauczania Społecznego, czy to jasne? Najlepiej raz na zawsze. Ze swojej strony nie będę liberalizmu porównywał do nazizmu itd Faktycznie nieco przesadzałem ;) Zgoda?
Powoli kształtuje mi się w głowie wizja Konfederacji jako ruchu obywatelskiego tworzącego całkiem nową scenę polityczno-światopoglądową równoległą do NWO partii politycznych, zwłaszcza tych parlamentarnych i z byłych parlamentarzystów, czyli też mających na starcie przewagę nad zwykłymi obywatelami. Miejsce na prawej stronie dla chrześcijańskich wolnorynkowców w oczywisty sposób jest.
Ale co innego INTENCJE, a co innego ROZUMIENIE POJĘĆ.
Większość naszych sporów wynikała nie z tego, że mamy RÓŻNE POGLĄDY, lecz z tego, że nie potrafimy uzgodnić WSPÓLNYCH DEFINICJI.
Ja nie mam problemu z kimś, kto twierdzi, że interwencjonizm jest dobry. Ale niech ten ktoś nie twierdzi, że dzięki interwencjonizmowi lepiej rozwija się Wolny Rynek.
Ja nie mam problemu z kimś, kto uważa, że należy dawać zasiłki bezrobotnym. Ale niech nie twierdzi, że w ten sposób pomaga gospodarce.
Itd. itp.
Jak sobie uściślimy pojęcia i zaczniemy je prawidłowo rozumieć, to być może nie dojdziemy do porozumienia, ale na pewno spiszemy PROTOKÓŁ ROZBIEŻNOŚCI. A to już będzie dużo ...
Co do podatków to w tekście poprzedzającym próbę definicji zaznaczyłem ogólnie warunek państwa wolnego od klasycznie pobieranego, tak jak teraz, podatku. Ten element jest zawarty w dobrze indywidualnym, wspólnym i gospodarczym, lecz obecnie jeszcze nie funkjonuje w pełni zapewniającej sytuację zgodną z przyjętą definicją. Jest to pewien problem.
Dziękuję za wyrażone uwagi.
Jest, ale dla kogoś, kto temat zna i rozumie. Znam wielu, dla których w naszej obecnej rzeczywistości istnieje taka swoboda, stąd moja uwaga, by takie rzeczy wyjaśniać bardzo precyzyjnie nie pozostawiając wiele pola dla niedomówień lub szerokich interpretacji. Proszę mi wierzyć, oponenci jakiejkolwiek myśli czepiają się takich szerokich pojęć by udowodnić, że wykazali właśnie absurd czegoś co sami zdefiniowaliśmy. I nie ważne, że to "coś" z duchem definicji nie miało nic wspólnego.
Wolny rynek to przestrzeń w państwie lub państwach, w którym/których obywatele mogą prowadzić swobodną wymianę towarów i usług dla zaspokojenia własnych potrzeb, zgodnie z dobrem indywidualnym, wspólnym i wspólnoty gospodarczej równocześnie, działając w stanie wytworzonej dzięki temu równowagi między ceną wymienianych produktów i usług, a wartością mierzonej pieniądzem pracy.
Pojęcie wspólnoty gospodarczej trzeba rozumieć szeroko, też jako wspólnotę wspólnot.
:)
==============================
- wolny rynek - metoda organizacji przepływu usług i towarów oparta wyłącznie o swobodnie zawierane dobrowolne umowy.
Moim zdaniem starczy.
przykłady pozytywne:
- rynek usług IT
- handel towarami nie podlegającymi specjalnej kontroli państwa
przykłady negatywne:
- rynek usług medycznych
- wytwarzanie i obrót leków
- telefonia komórkowa
- telewizja naziemna i radio
- bieżąca ordynacja wyborcza
- obrót paliwem
- obrót alkoholem
- zawody koncesjonowane i korporacje zawodowe
- szkolnictwo
- drogi
- pożarnictwo
- produkcja żywności
===============================
- własność - możliwość swobodnego dysponowania określonym bytem
ładniejsze słowa ;)
Wydaje mi się, że nie dzisiaj prawdziwej własności (tak jak i wolnego rynku właściwie). We wszystko ingeruje państwo. Nie wolno mi sprzedać nic nowszego niz pół roku, bo już musze mieć pozwolenie państwa na działalność gospodarczą i odprowadzić podatek. Pomijając ten aspekt:
przykłady pozytywne:
- but kupiony w sklepie
- wyhodowane żyto
- kupione żyto
- chleb upieczony z kupionego/wyhodowanego żyta
przykłady negatywne:
- but ukradziony w sklepie
- łowisko państwowe dzielone między rybaków
- park publiczny
- idea
- druga osoba (niewolnictwo)
Zastanawiam się nad rozróżnieniem własności i prawa własności, tylko jak zdefiniuję własność tak jak wyżej, to nie wiem jak zdefiniować prawo własności. Może coś na kształt:
===============================
- prawo własności - określa własności pierwotne oraz metody uzyskiwania wlasności
przyklady pozytywne:
- samowlasnosć - prawo własności do swojego ciała
- zmieszanie własnej pracy z dobrem nie będącym niczyją własnością - wydobycie surowców, przetwarzanie własnych surowców, uprawa nieużytków
- dobrowolna wymiana własności
przykłady negatywne:
- rodzicielstwo
- kradzież
- rabunek
- podatki
- wyłudzenie
- niewolnictwo
- inflacja
- bankowość rezerwy częściowej
Aha, w teorii tak. Ale nie będzie żadnych "dobrowolnych umów" bez autorytetu stanowiącego prawo i egzekwującego go. I tylko anarchokapitaliści się łudzą, że to będzie twór inny niż Państwo. Ale oczywiście nie trzeba go nazywać po imieniu.
Państwo musi mieć też urzędników/polityków/przedsiębiorców, którzy w istnieniu tego państwa widzą też swój interes (niestety, trzeba im za to dobrze płacić).
Ale jeżeli spojrzymy na rozwój cywilizacji od 10 tys roku .p.n.e to zauważymy, że tak naprawdę to zawsze był ANARCHO-KAPITALIZM ...
Po czym to wnioskuję ?
Po OBJAWACH:
- żaden król, władca nie doszedł do władzy bez poparcia kogoś, kto dysponował możliwością stosowania przymusu.
- poparcie to mogło się okazać tylko wtedy, gdy ten "popierający" miał z kolei za sobą określoną (sporą) grupę ludzi.
- w efekcie była to forma nieformalnej DEMOKRACJI, gdzie poparcie dużej i skutecznej liczby ludzi dawało komuś władzę
- ale żaden władca nie był SAMOISTNY !!!
- gdy pojawiała się inna siła, która była w stanie zburzyć porządek istniejący i zmieść władcę, to to po protu było robione. Nikt się nie patyczkował i liczba władców zamordowanych jest olbrzymia. W każdym ustroju ...
Tak więc nigdy nie było żadnego TRWAŁEGO systemu władzy. Nawet ZSRR nie był trwały - to była raczej SEKWENCJA różnych państw. Dowód: NIKT z komunistów nie przeżył czystek Stalina, a potem NIKT ze stalinowców nie pozostał u władzy ...
Nie wiem czy rzeczywiście trzeba dobrze im płacić i czy to znaczy, że dużo. Praca urzędników i polityków powinna być ściśle powiązana ze stanem kraju - głównie gospodarczym. Jakaś średnia krajowa z podwyżkami uzależnionymi od rosnącego prosperity kraju dla polityków. Dla urzędników płaca niższa od średniej z niewielkimi możliwościami jej podniesienia, awansu itp. żeby się tak całymi rodzinami nie pchali do tych urzędów.
Przedsiębiorcom nie trzeba płacić, maja sami sobie zarobić...
Ja nie miałem na myśli SWOBODY WYBORU .. że można by im płacić "mniej" lub "więcej" ...
My nie mamy ŻADNEGO WYBORU i to, co muszą, to sobie WEZMĄ. Nic na to nie poradzimy. Czy to będzie rząd, czy mafia, czy rządy sąsiednich państw: zawsze ktoś tą władze będzie miał. Ważne jest, aby tworzyć społeczeństwo ŚWIADOME, które DROGO sprzeda swoją skórę ...
Z drugiej strony dzięki temu, że mogą korzystać z faktu istnienia państwa - mają też interes w bronieniu go ...
Nie jestem pewien co dokładnie masz na myśli. Na pewno były to elementy anarchii w kapitalistycznym sosie i tu mi się cały Twój wywód zgadza ale leżało to daleko od anarchokapitalizmu, który ze swoim aksjomatem nieagresji odcina sie od jakiegokolwiek przejmowania władzy po przymusem (choćby i "nijakiej przemocy nie było")
"Ważne jest, aby tworzyć społeczeństwo ŚWIADOME, które DROGO sprzeda swoją skórę ..."
No i tu jest pies pogrzebany. Niech tu będzie przestrogą społeczeństwo USA, które miało dobry start, ale nie podołało.
Dla mnie najważniejsze jest, aby przestać używać słowa "aborcja", a zacząć używać określenie: "mordowanie dzieci nienarodzonych". Ktoś, kto używa słowa "aborcja" bierze współodpowiedzialność za LUDOBÓJSTWO ...
Mam nadzieję, że NE kiedyś zorganizuje akcję nadania właściwych znaczeń tym słowom ...
Zdefiniowanie pojęć i terminów którymi się posługujemy w dyskusji - czyli znalezienie wspólnego języka - to sprawa absolutnie podstawowa do jakiejkolwiek dyskusji.
Bez tego tak naprawdę nie ma żadnej dyskusji - jest tylko napierdalanka słowna bez jakiegokolwiek zrozumienia.
Niemniej jednak uważam, że zamiast definiować pojęcia (np. terminy które, zaproponowałeś) dużo łatwiej jest się porozumieć rezygnując w ogóle z tych terminów, a używając prostych słów i samych definicji - czyli mówić konkretnie i prosto - BEZ zasłaniania się słowami (terminami), które każdy rozumie po swojemu.
Np. uważam że o wiele prędzej byśmy się dogadali gdybyśmy postanowili, że W OGÓLE NIE będziemy używać w dyskusji np. wymienionych przez Ciebie terminów - niż próbując je zdefiniować.
(Próba definicji stanie się dyskusją i właściwa dyskusja nigdy nie nastąpi - krótko mówiąc)
Na przykład - potrafimy rozmawiać o wolnym rynku BEZ używania terminu "wolny rynek"? Potrafimy mówić o państwie wolnościowym bez używania słowa "wolność"?
Pomijam fakt, że większość tych terminów zostało po to właśnie wymyślonych aby rozmemłać i przekłamać oczywiste i proste prawdy ;)
...a my chcemy je definiować! zamiast wyrzucić je do kosza i rozmawiać prostymi słowami :)
Pozdrawiam,
i proponuję taki właśnie eksperyment - rozmowa w prostym języku o konkretach, bez używania wymienionych przez Ciebie terminów ;)
Gdyż chciałbym, aby te wszystkie pojęcia zostały zdefiniowane w JAK NAJPROSTSZY SPOSÓB !!! Zrozumiały dla 7 letniego dziecka !!!
A celem używania tych pojęć jest późniejsze SKRÓCENIE dyskusji/pisania. Zamiast za każdym razem opisywać sytuację, po prostu sięgniemy do "biblioteki" i wykorzystamy gotowy podprogram ...
Ważne jest też to, że nie każdy będzie chciał odejść od istniejących pojęć, więc z tego powodu warto te pojęcia "naprawić" ...
Ale w sumie nic nie stoi na przeszkodzie, aby w dyskusjach stosować jedną lub druga metodę.
Proponuję termin "państwo wolnorynkowe" - ale zupełnie się przy nim nie upieram.
to ja na początek w ramach upraszczania pojęć, zamiast "wolny rynek" proponuje pisać po prostu rynek i definiować go tak, żeby jego (dobro-)wolność z tej definicji wynikała.
>Rynek-sytuacja, w której zachodzi dobrowolna wymiana dóbr pomiędzy jej uczestnikami .
>Interwencjonizm-każde działanie , które w wyniku stosowanej przemocy wobec uczestników Rynku, zakłóca go.
>Bezrobocie-Hipotetyczna sytuacja , w której w wyniku interwencjonizmu dochodzi do całkowitego ubezwłasnowolnienia.Prowadzi do anihilacji.
-uzasadnienie. każde działanie jednostki służące podtrzymaniu funkcji życiowych jest pracą. Człowiek dopóki nie jest totalnie ubezwłasnowolniony wybiera , co i kiedy chce robić.Pójście do pośredniaka też jest pracą. W tym czasie można wykonać inną czynność , która moze być korzystniejsza z punktu widzenia tej osoby. Wybór danej czynności, oznacza optymalne wykorzystanie swojego potencjału.
>Zysk-korzyść materialna , bądź niematerialna osiągnięta przez osobę, bądź grupę osób w wyniku ich działania.
-uzasadnienie. zysk jako korzyść niematerialną można odnieść np. działając charytatywnie. zyskiem tym będzie podbudowanie swojego ego, lepsza ocena w oczach innych ludzi lub w oczach Boga.
Uważam, że ludzie (nawet wolnorynkowcy) są zatruci marksizmem, który poddał kulawej, prymitywnej klasyfikacji to, co jest NIEDEFINIOWALNE i NIEKLASYFIKOWALNE.
Powodem takiego stanu rzeczy jest to, że marksizm (jak większość idei związanych z socjologia i psychologią) rozwinął się w XIX wieku. Wieku, w którym myślano, że osobowość ludzka jest OPISYWALNA. Stąd pojawiły się różne Freudy ze swoimi kretyńskimi "psychoanalizami".
Dzisiaj uległo to rozwinięciu w jeszcze bardziej prymitywną stronę poprzez zastosowanie ankiet i obliczanie różnego rodzaju punktacji, na podstawie których jakiś KRETYN stwierdza, że dana osoba jest taka czy inna.
Tymczasem na osobowość człowieka należy się patrzeć jak na bezkształtną masę, która nie ma żadnych wyraźnych granic, ani kształtów. Nie ma żadnych konkretnych cech, ani żadnej stałości tych cech.
Tak więc obecnie ekonomia porusza się wśród UPROSZCZEŃ. Używa pojęć tak naprawdę NIEISTNIEJĄCYCH (np. bezrobocie).
Nazwałem ten mój artykuł "Opus Magnum" nie dlatego, że to, co napisałem, to coś wielkiego. Napisałem tak dlatego, że CEL, do którego zmierzam, a którego zaledwie POCZĄTKIEM jest ten artykuł, to OPUS MAGNUM całej ekonomii ...
Zamierzam ZNISZCZYĆ gmach ekonomii i zbudować NOWY ...
http://gps65.salon24.pl/361649,trzecia-droga
Ciekawa inicjatywa ...
-uzasadnienie. zysk jako korzyść niematerialną można odnieść np. działając charytatywnie. zyskiem tym będzie podbudowanie swojego ego, lepsza ocena w oczach innych ludzi lub w oczach Boga."
myślę, że na podstawie tego możnaby rozróżnić dwie sytuacje:
-zysk godziwy-każda korzyść osiągnięta w zgodzie z obowiązującym prawem oraz przekonaniami wynikającymi z wyznawanej wiary.
-zysk niegodziwy-każda korzyść osiągnięta wbrew w/w zasdom.
Fakt zaistnienia zysku rozpoznajemy po tym, że dochodzi do transakcji dobrowolnej. Skoro jesteśmy skłonni wymienić zasób A na zasób B, to znaczy, że wyceniamy RÓŻNICĘ pomiędzy chwilowymi wartościami jako ZYSK.
To jest oczywiście definicja bardziej ogólna.
Można sobie wyobrazić np. sytuację, gdy firma kupuje towar za 100 (licząc, że sprzeda go za 150).
Niestety, ceny spadają, więc sprzedaje go ze stratą.
Więc pomimo dobrowolności transakcji firma poniosła stratę.
Musimy więc dokonać rozróżnienia na zysk w sensie wyniku ekonomicznego/księgowego oraz na zysk jako "subiektywną ocenę stanu" w dobrowolnej transakcji wolnorynkowej ...
Nie ma znaczenia czy to państwo czy nie, za to ma znaczenie czy gwarant jest czy go nie ma. Chyba że chcesz definiować utopię.
Definiując SPRAWIEDLIWOŚĆ nie mówimy, że: "sprawiedliwość to jest stan, w którym wszyscy mówią, że powinno być sprawiedliwie, ale wszyscy kradną" !!!
Nie rozumiesz znaczenia słowa DEFINICJA !!!!!!!!!!!!!!!!!!
Definicja koła jest JEDNOZNACZNA. I nie można mówić, że jest błędna, bo nikt jeszcze w przyrodzie nie wskazał idealnego koła !!!!
Czy to wreszcie POJMIESZ ?!
Istnienie lub jego brak to kwestia filozofii. Definicja powinna być jednoznaczna, pełna i zrozumiała nie tylko dla tego, kto ją tworzy. Po drugie, miała powstać w jakimś celu. Przez chwilę myślałem, że po to, by móc nią rzucić w twarz wszelkiej maści socjalistom z okrzykiem, przełknijcie TO. No cóż, z takiej utopijki to się tylko pośmieją bo nie wniesie ona nic nowego do ich wyobrażenia o tym czym jest wolny rynek. Wniosek: poczyniłem błędne założenie.
"Nie rozumiesz znaczenia słowa DEFINICJA !!!!!!!!!!!!!!!!!!"
"Czy to wreszcie POJMIESZ ?!"
Wyjdź z piaskownicy.
http://gps65.nowyekran.pl/post/18157,monopole
http://gps65.nowyekran.pl/post/18158,oligopole
Mam propozycję, aby każdy artykuł można było przypisać do tzw. Biblioteki Tematycznej.
Polega to na tym, że jeżeli czytelnicy uznają, że wartość jakiegoś artykułu (np. jakiegoś MOJEGO) jest PONADCZASOWA i warto go zachować, to klikają w odpowiednią ikonkę i link ląduje do biblioteki.
Biblioteki mogliby zakładać blogerzy:
Np. biblioteka wolnorynkowa
biblioteka SGR
biblioteka Smoleńsk 2010
biblioteka Euro2012
biblioteka afery gospodarcze
itp. itd.
W ten sposób wydłużalibyśmy życie niektórych (zwłaszcza takich, jak moje, ponadczasowe) artykułów ...
Co wy na to ?
W życiu ..w życiu netowym, nie słyszłam aby jakikolwiek netowy wolnorykowiec przekonał jakiegokolwiek netowego lewicowca.
Nie chodzi o tego, z którym dyskutujesz a o tego (albo raczej tych), który tę dyskusję w spokoju, bez presji publiki i chęci zwycięstwa czyta. On czasami jest tylko tak trochę lewicowy, albo mu się do tej pory wydawało, że tak trzeba, albo wcale nie wiedział co myśli.
"Wolny rynek to środowisko ekonomiczno-prawne, na którym wymiana dóbr dokonuje się w wyniku dobrowolnie zawieranych umów pomiędzy podmiotami. Podmioty uczestniczące w wymianie nie podlegają żadnym specjalnie w tym celu przygotowanym prawom i innym regulacjom. Środowisko takie charakteryzuje się natomiast jasno sprecyzowanymi prawami dotyczącymi:
- własności,
- form zawierania umów,
- odpowiedzialności za zawarte umowy."